Z uwagi na swoje rozmiary i środowisko, w którym żyją, wieloryby przez stulecia uznawane były za jedne z wielu potworów morskich głębin. Do relatywnie niedawnych czasów ich pochodzenie i tryb życia były ludziom bardzo słabo znane, czego dowodem są nowożytne encyklopedie i relacje podróżników.
Wieloryby od niepamiętnych lat oddziaływały na ludzką wyobraźnię, wzbudzając lęk i podziw. Dowodem na to jest ich obecność w wierzeniach i sztuce wielu kultur różnych regionów świata – związanych zwłaszcza, również gospodarczo, z morzem. Zaliczyć do nich można m.in. Inuitów, Wikingów, Koreańczyków i rdzennych mieszkańców wysp Pacyfiku. Nawiązań do tych stworzeń niektórzy dopatrują się również w Biblii.
Naukowo te morskie stworzenia zaczęto opisywać dopiero w XVII wieku. Informacje na temat wielorybów, a także ich wyobrażenia, odnaleźć możemy m.in. w piątym tomie encyklopedii Jana Jonstona (1603-1675), polskiego przyrodnika-humanisty szkockiego pochodzenia, pt. Historiae Naturalis (Frankfurt 1650). Na podstawie starożytnych i nowożytnych relacji badacz ten wynotował, słusznie zresztą, pewne anatomiczne podobieństwa (zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, m.in. kształt płetw ogonowych) do delfinów, które również zaliczył się do waleni. Wiele ze wspomnianych w tym kompendium cech nie jest jednak poprawnych, jak np. przypisywana wielorybom roślinożerność. Zresztą inne dane pochodzące z poszczególnych źródeł wykorzystanych w Historiae Naturalis są też ze sobą często sprzeczne.
Opis tych ogromnych ssaków, również bazujący na antycznych dziełach, ale i m.in. na innej publikacji Jonstona, znajduje się także w znacznie późniejszej pracy katolickiego duchownego Benedykta Chmielowskiego (1700-1763) pt. Nowe Ateny (Lwów 1745):
BALAENA, albo CETE, Wieloryb Xiążę i Król Ryb dla wielkości extraordynaryjnej; osobliwie w Morzu Indyjskim, gdzie na cztery Morgi, według Pliniusza, alias na 960 stóp znajdują się. Bywałą pięć razy większe od Słonia, według Eliana. W Oceanie bywałą wielkie na stóp 200, koło Groenlandii. W rzece Scaldis pod Antwerpią Roku 1577. die 2. Julii złowiony WIELORYB na 88 stop, szerokości na 18 stop. Ogon sam szerokości miał stóp 14, od oka do pyska stóp 16, szczęka na 6 stóp, ząb najdłuższy na 6 wielkich palców, Jonstonus in Thaumatographia. Na Insule Sumatrze w Indii są jak Wyspy wielkie. Wielkość jego pokazuje się z cudu Machłowiusza, Biskupa Brytańskiego, który gdy czasu jednego do Insuły Ivan przypłynął, i ujżrzawszy sposobny do Celebrowania Ofiary Pańskiej pagórek, nań z swoją wyszedł Assystencją. Gdy Mszą Ś. tam Celebruje, i już Pater Noster ku końcowi Mszy mówi, czyli śpiewa, ów mniemany pagórek, a w rzeczy samej WIELORYB dziwnie wielki, trawą obrosły, ruszać się począł. Co słuchający Mszy Ś. postrzegłszy, uciekać poczęli, a Święty Celebrant zatrzymał ich, dobrą im czyniąc nadzielę; jakoż bestiado końca Ofiary już się nie ruszając przetrwała. Było przytomnych tego cudu Mężów 180, jako świadczy Segebertus i Vincentius. Beczki im Flisi rzucają, aby się bawiąc, żeglugi nie tamowały (B. Chmielowski, Nowe Ateny (…), t. 1, Lwów 1745, s. 525).
Historia wieloryba imitującego po częściowym wynurzeniu niewielki ląd – niczym diabeł, który kusi ludzi – powtórzona została w pewnej mierze w dziele szwedzkiego duchownego Olausa Magnusa (1490-1557) na temat Skandynawii pt. Historia de gentibus septentrionalis opublikowanej po raz pierwszy w 1555 roku w Rzymie. Żeglarze, którzy mieli popełnić opisaną pomyłkę, należeli do wyprawy irlandzkiego mnicha i podróżnika – św. Brendana (V-VI w. n.e.) poszukującego na Atlantyku Ziemi Obiecanej. Wizerunki „wielorybów wyspowych” odnaleźć możemy również na mapie Olausa pt. Carta Marina wydanej w Wenecji w 1539 roku.
Choć te morskie ssaki oczywiście nie były tak ogromne, jak sugerowałyby to niektóre źródła historyczne, to bez wątpienia mogą wywrzeć wrażenie swoimi rozmiarami. Do największych z nich należy obecnie płetwal błękitny, którego długość może dochodzić aż do 33 metrów, a masa do 190 ton. Opisany został po raz pierwszy pod koniec XVII wieku.
Jeszcze przez wiele lat wiedza na temat życia wielorybów była niewielka, co zaobserwować możemy na przykładzie relacji polskiego podróżnika z końca XVIII wieku, Teodora Anzelma Dzwonkowskiego (1764–1850), będącego wówczas na służbie Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Sarmata brał udział w rejsie do Azji Południowo-Wschodniej, co opisał w swoim pamiętniku:
Wieloryby nigdzie indziej jak tylko przy samych polusach [biegunach] w zimnie utrzymywać się mogą, w ciepłych zaś miejscach nigdzie nie były widzianymi. Żyją tylko pianą morską, którą pyskiem na kształt dziury w karku – niewielkiej i grubymi włosami przerosłej – w siebie i nazad pompują. Podobne do tych są takoż nordkapsy, mają także na sobie tłustość tranową, lecz są małe i w porcie nawet Przylądka Dobrej Nadziei czasem poławiają się, zapewno od południowego polusa tam przychodzą (T. A. Dzwonkowski, Pamiętniki: czyli pamiątka po ojcu dla Józefy z Dzwonkowskich Komornickiej, Warszawa 1985, s. 108).
Jak wiadomo, wieloryby nie żywią się pianą morską, tylko m.in. planktonem, rybami i kałamarnicami, a ów pysk „na kształt dziury w karku” jest w istocie otworem nosowym – umożliwia on oddychanie i pozbywanie się wody podczas zanurzenia.
Zwierzęta te pozostały dla ludzi w znacznej mierze owiane tajemnicą przez całą epokę nowożytną. W XIX wieku, kiedy znacznie wzrosła liczba polowań urządzana na wieloryby, często uważano je za bardzo niebezpieczne, do czego przyczyniła się ówczesna beletrystyka, a zwłaszcza książka o białym kaszalocie Hermana Melville’a pt. Moby Dick z 1851 roku. W rzeczywistości ssaki te krzywdę ludziom wyrządzają rzadko – głównie przypadkiem albo w obronie własnej. Wieloryby lepiej poznano i zaczęto chronić dopiero w XX wieku.
Bibliografia:
- Mateusz Będkowski, Tu żyją smoki, czyli potwory na dawnych mapach, „Tytus.edu.pl”, https://tytus.edu.pl/2019/01/06/tu-zyja-smoki-czyli-potwory-na-dawnych-mapach/ [dostęp: 2.02.2020].
- Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny albo Akademia wszelkiey scyencyi pełna, na rozne tytuły…, t. 1, Drukarnia Pawła Iozefa Golczewskiego, Lwów 1745.
- Teodor Anzelm Dzwonkowski, Pamiętniki: czyli pamiątka po ojcu dla Józefy
z Dzwonkowskich Komornickiej, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985. - Jan Jonston, Historiae Naturalis De Piscibus Et Cetis Libri V, impensis haeredum Math. Meriani, Francofvrti ad Moenum 1650.
Autor:
Mateusz Będkowski