Tur

Tur zwany Urus, Taurus Bison stanowił, obok żubra, gatunek reprezentacyjny dla polskiej fauny. Polowanie na to zwierzę budziło wielkie emocje, a możliwość jego pokonania jawiła się jako tryumf męstwa i egzamin prawdziwej waleczności. To przekonanie doprowadziło do tego, że tury już w XVII wieku całkowicie wyginęły. 

Krzysztof Kluk (1739-1796), ksiądz i przyrodnik, badający głównie rejon Podlasia i Mazowsza, w swojej pracy Zwierząt Domowych i Dzikich, Osobliwie Kraiowych, Historyi Naturalney Początki, wydanej w 1779 roku w Warszawie w części pierwszej O zwierzętach ssących tak go opisuje: 

Tur […] iest podobnież [jak żubr] z rodzaju wołów dzikich. Historycy naturalni się iednostajnie na to zgadzają, że się u nas w Podolskich i Ruskich puszczach znajduje. Ja ani sam o tym wiem, ani się od kogo o nich dowiedzieć mogłem. Wiem tylko o nazwisku czegoś na Rusi mniemanego podobnego Turowi […] (K. Kluk, Zwierząt Domowych i Dzikich…, Warszawa 1779, s. 350). 

Jak widać obecność turów była także przez samego Kluka kwestionowana – i słusznie, ponieważ w jego czasach zwierzęta te już nie żyły, a jedynie legenda podtrzymywała barwną opowieść o ich niezwykłej dzikości. Jak napisał dalej jezuita: 

[…] iest Zwierz bardzo srogi, i rogami zabiia, wielkości Bawoła. Na szyi, karku, aż do łopatkow ma miękkie, i długie włosy, które mu z głowy na czole wiszą: pod szczeką iest długa broda, rogi krzywe, nie wielkie, ku głowie nakrzywione, ku uszom nawrócone, czasem i przednie nogi maią być kudłate. Oczy są wielkie, ogniste, dzikie, wypukłe i dzikość Zwierza wyrażaią (K. Kluk, Zwierząt Domowych i Dzikich…, Warszawa 1779, s. 350). 

Jasno wynika z tego opisu, że Krzysztof Kluk nie przedstawił wcale tura, a właśnie żubra. Zwierzęta te często były ze sobą mylone. Oba kojarzono w Europie powszechnie z Rzecząpospolitą, oba były potężne i dzikie, jednak nie do końca zdawano sobie sprawę z różnic w ich wyglądzie. Nawet najdoskonalsi historycy natury, jak Konrad Gessner, często popełniali ten błąd. Na ten sam problem zwrócił uwagę Gustaw Loisel. W swojej Histoire des ménageries de l‘Antiquité a nos jours, wydanej na początku XX wieku, analizował popularną w Rzeczypospolitej w okresie nowożytnym hodowlę turów i żubrów. Były one wraz z niedźwiedziami, zdaniem historyka, najistotniejszymi elementami staropolskich kolekcji zwierząt. 

Tury wyglądały inaczej od żubrów. Należały do rodziny wołowatych i były przodkami wielu gatunków współczesnego bydła hodowlanego. Miały około trzech metrów długości, a w kłębie osiągały do dwóch. Ze względu na znacznie lżejszą i smuklejszą budowę ciała tura postrzegano jako mniejszego od żubra. Maści był dość ciemnej, a stare samce wręcz czarne, ale wyraźnie odcinały się na tym tle jasnorude tzw. dzikie znaczenia – rozjaśnione partie futra. Najbardziej rzucał się w oczy, jak podają źródła, turzy czub – czyli płomienna kępa dłuższych włosów między rogami. 

Wizerunek tura przedstawił austriacki arystokrata, dyplomata i historyk, Zygmunt Herberstein (1486-1566), który zamieścił go w Rerum Moscoviticarum commentarii. Dzieło było opublikowaną w 1549 roku relacją z jego dwukrotnego poselstwa – w 1517 i 1526 roku – do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Tury widział najprawdopodobniej w Rzeczypospolitej, którą odwiedził w czasie pierwszej misji. Herberstein także zabrał głos w kwestii mylenia tura i żubra. Napis nad ryciną w jego książce głosi: „Ursus sum, polonis Tur, germanis Aurox: ignari Bisontis nomen dederant”, co można przełożyć na: „Ursus jestem, po polsku tur, po niemiecku aurox. Nieuki bizonta nazwisko mi dali”. Poseł doskonale znał oba zwierzęta. Bardzo podobną ilustrację, zachowującą tę samą kompozycję i układ sylwetki tego zwierzęcia, zamieścił w Historiae Naturalis (Amsterdam 1657) Jan Jonston (1603-1675), który zapewne przekazał swoim rytownikom do zaadaptowania ilustrację z tekstu Herbersteina. 

Tury były roślinożerne i potrafiły żerować także, podobnie jak łosie, na mokradłach. Stopniowe wycinanie puszcz i osuszanie bagien pod pola uprawne zmniejszało ich naturalne środowisko i ograniczało terytoria. A zwierzęta z tego powodu były bardziej agresywne, waleczne i stale się ze sobą ścierały. Już w X i XI wieku zwierzęta te wyginęły w większości krajów Europy. Ostoją tura stało się Mazowsze i Prusy Książęce. Zwierzęta przetrwały tam dzięki objęciu ich królewską opieką, a następnie ochroną gatunkową i daleko idącym dozorem, łącznie z dokarmianiem oraz nieustannym pilnowaniem. 

Potrzeba opieki nad turami była najistotniejszym i bodaj jedynym tak świadomym i planowo realizowanym elementem ekologicznej polityki polskich władców średniowiecza i nowożytności. Stado w Puszczy Jaktorowskiej oraz w Wiskitkach było stale liczone i, niestety, zachowane cytaty z lustracji świadczą o stopniowym i wyraźnym zmniejszaniu się pogłowia tych zwierząt. W 1564 roku odnotowano: 

W pusczej Jaktorowskiej i Wistkitcki chowają się tury, które gdybyśmy objeżdżali, naleźliśmy ich w jednym stadzie 30, między którymi krów starych 22, turów młodych 3, cieląt młodych 5. Turów starych samczów nie mogliśmy trafić, bo się byli po puszczy rozbiegli, iż beła niepogoda, ale nam łowcy powiadali, iż by tych starych turów samczów miało być 8. Między tymi krowami jest jedna barzo stara i chuda, trudno się ma przez zimę przechować. Gdyśmy ich pytali, dlaczego by tak chude tury beły, abo czemu się tak nie mnożą, dali do tego przyczynę, iż jest wiele stad koni, bydła, które także chodzą, kędy i turowie, przeto też nie mają dobrego wychowania i mało się ich przychowywa acz bywa cieląt niemało (Lustracja dóbr królewskich województwa rawskiego 1564 i 1570, oprac. Z. Kędzierska, Warszawa 1959, s. 64). 

Jedną z metod zachowania stad było zakładanie zwierzyńców, czyli rezerwatów otoczonych ogrodzeniem lub naturalną granicą – parków do polowań, w których dbano o zwierzynę, dokarmiano ją, a także chroniono przed drapieżnikami. Żubry i tury były jednak traktowane jako gatunki dzikie, duże i niebezpieczne, które trudno było poskromić. Ich naturalnym środowiskiem była puszcza, a polowanie na grubego zwierza stanowiło prawdziwe wyzwanie. Dlatego staropolski teoretyk i praktyk hodowli i funkcjonowania zwierzyńców, Jan Ostroróg (1436-1501), zalecał, żeby inne gatunki trzymać w takich parkach: zwłaszcza sarny, daniele, zające, jelenie czy łosie. Są to zwierzęta, które nie robią sobie krzywdy wzajemnie i nie wyniszczają tak poszycia lasów, jak również nie objadają pędów. Dużo podobnych obaw budziły także dziki. Zdaniem większości hodowców poszczególne gatunki należało trzymać osobno. Ostroróg radził wydzielać tylko te szczególnie trudne w hodowli. Twierdził, że jedynie właśnie żubry i tury nie mogą przebywać razem na jednym terenie, bo z pewnością skończyłoby się to ich rywalizacją. Autor poradnika widział katastrofalną sytuację tego ostatniego gatunku w Rzeczypospolitej. Jednak wyraźnie dowodził, że zwierzyńce, ze względu na specyfikę tego dzikiego bydła, nie były ratunkiem na odtworzenie populacji ginącego gatunku.  

Tury żyły w Puszczy Jaktorowskiej do 1627 roku. Wtedy padła ostatnia samica. Uważa się, że śmierć tamtego stada była konsekwencją choroby, z którą zwierzęta o małej różnorodności genów nie mogły sobie poradzić. W latach 30. XX wieku dyrektor berlińskiego zoo Luitz Heck wyhodował zbliżony do turów gatunek nazwany na jego cześć bydłem Hecka. W 1942 roku jedno ze stad tego nowego gatunku zostało wypuszczone w Puszczy Białowieskiej. Przeżyło zawirowania wojenne, ale słabo rozmnażało się na wolności i wkrótce wymarło. Bydło to żyje jeszcze w innych regionach Europy: w Holandii, Niemczech, a także we Francji i Anglii. Na początku XXI wieku zaczęła działalność Polska Fundacja Odtworzenia Tura, która, wykorzystując nowe metody badań genetycznych i eksperymentów dąży do przywrócenia tego gatunku. 

Bibliografia:

  1. Benon Dymek, Ostatnia ostoja turów na Mazowszu, „Rocznik Mazowiecki”, t. 19, 2007, s. 7-50.
  2. Krzysztof Kluk, Zwierząt Domowych i Dzikich, Osobliwie Kraiowych, Historyi Naturalney Początki, część pierwsza: O zwierzętach ssących, Biblioteka Pijarów, Warszawa 1779.  
  3. Gustaw Loisel, Histoire des ménageries de l‘Antiquité a nos jours, Octave Doin, Paris 1912. 
  4. Lustracja dóbr królewskich województwa rawskiego 1564 i 1570, oprac. Zofia Kędzierska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1959. 

Autor:

Aleksandra Jakóbczyk-Gola